Mieszkam w Krakowie od urodzenia i wydaje mi się, że znam to miasto dość dobrze. Na pewno zdaję sobie sprawę z jego wyjątkowych predyspozycji, chociażby w zakresie turystyki. Nasze piękne, niezniszczone Stare Miasto jest bardzo atrakcyjnym elementem stolicy Małopolski, także dla gości zza granicy, których pełno na naszej „starówce” niezależnie od pory roku, a także dnia tygodnia czy pory dnia.
Od kiedy skończyłem więc szkołę średnią, usiłowałem wymyślić coś, na czym mógłbym zacząć zarabiać, wykorzystując jednocześnie panującą w naszym mieście koniunkturę. Zaraz po liceum zacząłem więc chodzić do regularnej pracy – oczywiście fizycznej. Cel był jeden: zarobić jak najwięcej pieniędzy na rozpoczęcie własnej działalności, jednocześnie poświęcając sporo czasu na obserwowanie rynku, w poszukiwaniu wymarzonego pomysłu.
Kraków zaprasza na
Czas leciał, pieniędzy na koncie przybywało, a ja coraz bardziej zaczynałem zdawać sobie sprawę z tego, że jeżeli chodzi o szeroko pojętą turystykę, to miejsca na rynku zostało dla mnie naprawdę niewiele. Nie byłem bowiem w stanie wymyślić nic, co wyróżniałoby się oryginalnością.
Pewnego dnia spacerując sobie wieczorową porą po płycie Starego Rynku, ujrzałem grupę głośno bawiących się gości. Byli to sami faceci, których okrzyki wskazywały na to, że bawią się dlatego, że jeden z nich wkrótce ma stanąć na ślubnym kobiercu. Wtedy też, doznałem olśnienia. Przecież wieczór kawalerski (stag party Krakow) brzmi bardzo kusząco, a biorąc pod uwagę mnogość mniejszych miejscowości w naszym województwie, w połączeniu z komfortowym dojazdem do naszego miasta z każdego dworca PKS, chętnych na skorzystanie ze zorganizowanych wcześniej wieczorów zabraknąć nie powinno.
Dzień później byłem już w odpowiednim urzędzie, rejestrując nową działalność. Działalność, którą prowadzę do dzisiaj – z bardzo dobrymi wynikami finansowymi. Po prostu Kraków jest idealnym miejscem na tę ostatnią, wspólną, szaloną imprezę. I o to chodzi!